poniedziałek, 23 grudnia 2013

Live. Stay Strong. Kill.

-Powiem ci coś. Jesteś po prostu zbolałym dupkiem i chamem i kurwa jeszcze nie wiem czym! Jak mogłeś mnie zostawić na tyle lat i zupełnie nic mi nie powiedzieć! Nic! Zero! Kurwa jasna null!!-wrzeszczałam po Cameronie coraz głośniej i biłam go po torsie pięściami,nie powstrzymując łez. A raczej krzyku. Krzyku pustej duszy. Pustej bo nie było GO ...tyle miesięcy.
-Blane..-usłyszałam jego głos. Jego cichy zefir pośrodku mojej wichury złości.
-Nie przerywaj mi mówiłam ci już tyle razy! I słuchaj co do Ciebie mówie!-wrzeszczałam. Czułam jak strugi potu ze złości,kapią mi na rozgrzany kark.
-Blane..-poczułam mocny ścisk jego gorących rąk na moich nadgarstkach. Patrzył mi głęboko w oczy. Jego zielone oczy wydawały się być tak ciepłe,jak trawa pośród lata. Rozgrzana,zielona trawa. To nimi mnie tak sobą zauroczył. I te przesłodkie dwie kropeczki w prawym oku... on był mój..od zawsze. Nigdy nie było inaczej. Widziałam jak coś do mnie mówi. Ale..nie..jakoś nie słyszałam co. Nie chciałam sie na tym skupiać. Chciałam jego. Tutaj. Teraz. I..nagle poczułam..przeszycie..w okolicy kręgosłupa. Długie. Zimne. Prze-szy-cie. Mrok. Mój cały świat zniknął. Mój Cameron zniknął. Ale zanim zniknął,usłyszałam tylko głuchy krzyk z jego ust i widziałam jak wyciąga pistolet. Jak strzela. Raz. Drugi. Trzeci.Dziesiąty. A potem poczułam ciepło. Miłe. Delikatne ciepło rozchodzące sie po moim ciele. Tego mi było trzeba.
Ocknęłam się po miesiącu. Znaczy.. ocknęłam,to za dużo powiedziane. W zasadzie nie wiem jak to określić. Ale..czułam,że ktoś ściska mi rękę. Otworzyłam oczy. I wstałam. Pewno..pomyślicie,że to zabawne,ale..stałam obok mojego ciała przypiętego do aparatury lekarskiej, a obok mnie spał Cameron. Brudny. Zaniedbany.Zmęczony. Nie takiego go znałam. Nawet nie miałam pojęcia co się stało,że..że on tu przy mnie jest. Czemu nie ma go w bazie? Czemu siedzi przy mnie? Czemu płakał? Cz-czemu ja..ja widze siebie na łóżku a stoje tu? I patrze na swoje nieruchome ciało? CO SIE DO JASNEJ CHOLERY DZIEJE?!              
Do pokoju weszła siostra. Sprawdziła moje dokumenty i nawet nie budząc Camerona,wyszła cicho z sali zapisując coś w karcie. Nie chciałam patrzeć na takiego Camerona. Odwróciłam się tyłem do tego obrazka i popatrzyłam na okno. Przesłonięte żaluzjami. Przesłonięte. Zakurzony..zaraz. CZEMU? Co sie w ogóle dzieje?                                                            
 Rozchyliłam lekko żaluzje i to co zobaczyłam..zemdliło mnie. Zobaczyłam jak dziwni,połamani ludzie..zaraz. To nie ludzie. To coś gorszego. W-wyglądało jak pomieszanie ludzi ze zwięrzętami i do tego jakimiś mutantami. Okropne..                                                                                                                                 Szybko kucnęłam,bo miałam wrażenie,że jeden na mnie popatrzył. Wolałam wrócić do swojego ciała,póki jeszcze moge.                                                                                                                
Położyłam się w miejscu w którym leżała moja powłoka,ocknęłam się wraz z moim ciałem i zaczełam kasłać,jakbym zachłysnęła się litrem wody.
-SIOSTRO! SIOSTRO!-usłyszałam przebudzony krzyk Camerona. A potem wszystko działo się z wolnionym tempie. Sioatra wbiegła do sali,Cameron się popłakał a ja poczułam jak siostra wstrzykuje mi igłe w wenflon z lekami przciwbólowymi. Opadłam na łóżko,ale dalej czułam jak mnie rwie w kręgosłupie. Dyszałam ciężko. I próbowałam wyregulować oddech. Cameron, głaskał mnie po głowie i ściskał za rękę. W kółko powtarzał tylko "Blane..kochanie..jestem przy Tobie. Przepraszam,przepraszam...przepraszam.." jak człowiek w obłędzie. To było straszne.                                                                                                                            
Po kilku dniach wypisali mnie ze szpitala. Kiedy Cameron,odprowadzał mnie do domu..nie był spokojny. Cały czas się rozglądał. Drżał. Czułam to.
-Cam..powiedz mi co się dzieje.-odezwałam się gdy byliśmy już w drodze do domu. Jechaliśmy gdzieś na obrzeża miasta. Z dala od miasta. Czyli z dala od zagrożenia.
-Blane. Wszystko Ci wytłumacze. Nasza planeta nie jest juz bezpieczna. I już nigdy chyba nie będzie. Ktoś kiedyś wyruszył na wyprawę w dalekie i wysokie góry. Przyniósł z nich chorobę. Śmiertelne niebezpieczeństo ludzkości. Każdy kto na to zachoruje,dostaje mutacji komórek w organizmie i automatcznie łączy komórki wraz z komórkami pierwszego lepszego napotkanego zwierzęcia. I się z nim łączy. Ale nie całkowicie. Bo gdy połączy się całkowicie. To umrze. A żeby nie umrzeć muszą jeść ludzi. Tak. Wiem. To absurdalne. Ale tak jest. Przeprowadziłem nas jak byłaś w szpitalu-zobaczyłam,że ma łzy w oczach. Wielkie. Łzy mojego Camerona. Nigdy nie widziałam jak płacze.
-Cam? wszystko okej?-usłyszałam,że drży mi głos.
-Bl..Blane..b-byłaś..byłaś w ciąży..cz..czemu mi o tym nie powied..nie powiedziałaś?-poczułam zimny prysznic. Ja...chciałam...tylko...ie nie łob
-Chciałam ci powiedzieć,ale Ciebie nie było.
-Pracowałem.
-To nie zmienia faktu, że cie nie było,a takich rzeczy raczej sie nie mówi przez telefon..
-Ale chciałbym o tym wiedzieć!
-A ja ci chciałam powiedzieć!
-TO CZEMU TEGO NIE ZROBIŁAŚ?!
-BO CIE DO JASNEJ CHOLERY NIE BYŁOO!-zatrzymał się. Popatrzył na mnie wziął długi wdech i wypuścił go szybko z płuc.
-to..moja..wina. Powinienem był was chronić. Teraz. Musze chronić Ciebie. I zrobie to. Za wszelką cenę.
-...-w głowe kotłowały mi myśli. Co sie zasadniczo stało? Czemu...? Czemu mówi tylko o mnie? - A dziecka nie będziesz chronił?
-Dziecka nie ma. Poroniłaś gdy ten Zmiech..-zamknął oczy,żeby sie nie rozpłakać,zacisnął szczękę i popatrzył na mnie z troską w oczach- Poroniłaś Blane. Poroniłaś naszą małą córeczke. Przez to coś. I ja to zniszcze. Dla naszego dziecka. Dla Twojego bezpieczeństwa. Dla nas. Rozumiesz?
Płakałam.                                                                                                                                                              
Długo i mocno płakałam. Gdy dojechaliśmy do domu za miastem, Cameron wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Przykrył i pocałował w czoło. Potem szeptał mi do ucha,że mnie kocha. Wierzyłam mu. Był wojskowym. Wiedział o tej chorobie już dużo wcześniej. I próbował ją zwalczyć. Dlatego go tyle nie było. A ja myślałam o najgorszym. Że ma kochanke,że mnie zostawi, że zostane z małą Naily sama...tak...Naily..śliczne imię dla naszej córeczki. Cameronowi by się spodobało. Ja to wiem. Tylko,szkoda. Szkoda,że jej nie widział.

...sen...

Rano obudził mnie zapach jajecznicy z bekonem. Zeszłam schodami na dół. Cały dom był bardzo piękny,nowoczesny i duży. Wszędzie alarmy, zabezpieczenia , lasery. Cały dom był niesamowicie dobrze chroniony i zamaskowany pośród lasu.
-Blane? wstałaś kochanie?
-Tak...chyba...tak sądze..-odpowiedziałam troszkę rozkojarzona. Nie wiedziałam gdzie jestem, a plecy dalej mnie bolały.Cameron odwrócił się i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Poczułam jakbym miała deja vu. Jego włoski lekko muskał ciepły wiatr. Jego uśmiech błyszczał radośnie a jego oczy,przepełnione były wielką miłością. Do mnie. I tylko do mnie. Pragnęłam go. Pragnęłam tego co właśnie było i napawałam się tą chwilą. Podszedł do mnie, obrócił mnie wokół mej osi i przysunął do siebie. Patrzył mi głęboko w oczy. Miałam te cudne ciarki. Czułam jego oddech na moim karku. Jego delikatne pocałunki... pierwsze w usta...kark..barki..obojczyki. Nie zauważyłam nawet ja popchnął mnie biodrami w strone sofy. Całował. Czule. Namiętnie,ale za razem delikatnie i lekko. Zsunął mi nocną koszulę i pieścił moje całe ciało napawając mnie rozkoszą. Tego mi było trzeba..jego języka,jego ust i jego zwinnych delikatnych palców. Wplotłam mu palce we włosy. Dawał mi tyle rozkoszy...bo mnie kochał. Bardzo. Wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Dlatego każdy ruch był delikatny i przemyślany. Pozwalałam mu robić z moim ciałem co chciał. Uwielbiałam gdy zajmował się mną w ten delikatny sposób. Ciarki na brzuchu..płytszy oddech... tak dawno tego nie czułam. On też. Chciał tego. Pragnął. Jak ja. Stęskniliśmy się za swoją bliskością. Tego nam było trzeba. Czułam go w sobie. Czułam jak na nowo torował sobie we mnie droge. Jak był. Wszędzie miałam ciarki. W głuchych, dżwiękoszczelnych ścianach odbijały sie tylko nasze jęki. Było tak cudownie,było tak nieziemsko,było tak bos..!
-Kotku wstawaj. Błagam,obudź sie. Szybko. Musimy uciekać-obudził mnie spanikowany głos Camerona. Nie miałam czasu myśleć nad tym,że to był sen. Czułam jakby to było naprawde. BO NAPRAWDE tęskniłam. Chciałam go. Ale nie było czasu. Nie było okazji. Musieliśmy zowu uciekać,przed tymi zmiechami. Dopadną nas i zabiją. Nie możemy do tego dopuścić. Musimy żyć. Musimy istnieć,żeby wytłuc to ścierwo.
Bieg.Gaz.Droga. Byle dalej od NICH..
_______________________________________________________________________________


to moje pierwsze dziecko :3
tfu!
fuj!
ble!
wróć ,nie dziecko.nie lubie dzieci xD
no ale mam nadzieje,że sie komukolwiek spodoba i zostawicie po sobie jakiś znak życia ^^
czekam na komentarze i do następnego opowiadania <3

that's MY wold. MY word and MY time. It caused that you are here.

Witam Was wszystkich :)
mam nadzieje,że to będzie PIERWSZY mój udany blog xD
tytułem wprowadzenia.
Umieszczać tu będę PRZEDE WSZYSTKIM opowiadania.
 moje,takie pisane bez poprawek,pierwszą ręką :3 [czy jak to sie pisze x.x]
mam nadzieje,że się spodobają :3
raczej nie będą miały ze sobą zupełnie nic wspólnego.
 po prostu jak będe miała wenę,wyżyje sie wam tutaj :3
 a JEŚLI jakieś sie wam spodoba,to nie ma sprawy,może dopisze do nich dalsze części :3
no...jeżeli komuś sie nie spodoba,to niech też napisze :3 będę wiedziała za jakiego typu opowiadania sie NIE BRAĆ :3
jak na razie chce sie wyżyć i dlatego coś tam sobie napisałam :3
no więc...
pierwsze opowiadanie powinno się tu ukazać za 20 do 30 minut :3
mam nadzieje, że spędzone tu chwile natchną kogoś do ciekawych pomysłów, na swoje opowiadania :)
jak już mówie: KAŻDE OPOWIADANIE BĘDZIE TU INNE 
po 1. z tego powodu, że nigdy nie kończyłam swoich opowiadań xD
po 2. nie mam weny żeby ciągnąć tylko jedno opowadanie xD

no dobrze. to tyle. taki początkowy wpis bez ładu i składu xD
może komuś sie coś spodoba <3
enjoy! <3

Niseko